Wiem że jest powrót do narzędzi prostych, wręcz pierwotnych. Jestem w stanie to zrozumieć, posiadam takowe, ale w dobie braku czasu, pędzących myśli i galopujących potrzeb – nie ma miejsca na nieograniczone w czasie realizacje. Postanowiłem sobie ułatwić życie, zakupiłem nowe narzędzie. Bardzo długo myślałem jakie funkcje ma zrealizować, które nie zajmie wiele miejsca, nie będzie wymagało jakiś specjalnych zabiegów żeby je użyć. Po wielu miesiącach, zdecydowałem – wyrzynarka. Miała być na początku ręczna piła tarczowa – zbyt mało delikatna i uniwersalna. Później wpadłem na pomysł frezarki – jeszcze o niej myślę. Cena na razie zmusiła mnie do zakolejkowania tego pomysłu. Brutalna finansowa rzeczywistość pomogła zdecydować – mam narzędzie. Szybkość piłowania wzrosła, jednak trzeba troszkę wprawy, ucieka, trzeba dobrać odpowiednie brzeszczoty. Metodą prób i błędów, doszedłem do jakiejś wprawy. Zastanawiam się jak to działa z dedykowana przykładnicą, bo moja listwa aluminiowa nie dała rady prowadzić tak prosto żeby nie robić poprawek. Efekt? Mam elementy w 5 min, nie w 3 godziny walki. Postęp jest. teraz trzeba dopracować pewne rzeczy. W moim przypadku padło na firmę Makita, Sprawdzony producent, dla osób które nie chcą inwestować kilka razy w sprzęt (kiedyś opisywałem wkrętarkę Skil). Tak, wkrętarka też Makita – przepaść jakościowa 2:0 dla „zielonych”.
Troszkę danych
Fotki
Efekty